Motywacja jest czymś zupełnie innym niż myślisz…
Czy uwierzysz, jeśli Ci powiem, że niemal wszystko, czego kiedykolwiek dowiedziałeś się o motywacji to nieprawda, a to jak ją obecnie definiujesz i postrzegasz jest wynikiem całkowicie błędnych przekonań i opinii, które są dosłownie wszędzie rozpowszechniane na jej temat? Nie wierzysz? W takim razie czytaj dalej.
Chyba każdy z nas przechodził przez to wielokrotnie… W wyniku przeczytania popularnej, wręcz „kultowej” książki z dziedziny rozwoju osobistego, książki, która rzekomo odmieniła życie milionów ludzi na całym świecie (bo przecież często takie słowa możemy przeczytać na okładce) czy też w wyniku obejrzenia „motywującego” filmu na YouTube albo z powodu jakiegoś innego impulsu (czyli silnej reakcji emocjonalnej) czujesz, że wzbiera w Tobie nieokiełznana fala motywującego przypływu. Wydaje Ci się, że mógłbyś teraz przenosić góry. Myślisz sobie: „Tak, to jest ten moment! Chwilo, trwaj wiecznie!” Jednak już po krótkim czasie to elektryzujące uczucie zanika bez śladu… Nie masz nawet pojęcia, jak i kiedy to się stało… Ponownie czujesz się zwykłym śmiertelnikiem, a Twoja motywacja do działania zdaje się utrzymywać na bardzo przeciętnym lub nawet niskim poziomie. Jak to wytłumaczyć?
Jak przekonuje Jeff Haden, autor książki „Mit motywacji”, zdecydowana większość obiegowych opinii na temat tego – jakże pożądanego przez nas – stanu umysłu to fikcja. Powodem takiej sytuacji jest fakt, iż rzekoma umiejętność rozbudzania w człowieku silnej i trwałej motywacji (co z pewnością nie jest możliwe) stała się najzwyklejszym towarem i częścią wielkiego biznesu, związanego ze szkoleniami, kursami oraz innymi produktami tej branży.
Jesteśmy więc bezustannie przekonywani przez najróżniejszych mentorów, trenerów i rzekomych ekspertów od motywacji, że gdy tylko kupimy ich kurs lub wybierzemy się na szkolenie, które organizują, już nigdy nie będziemy mieli żadnych problemów z rozpaleniem w sobie motywacji, pokonaniem prokrastynacji, itp. Obiecują nam, że dzięki ich sekretnej metodzie, nad której opracowaniem spędzili wiele długich lat, odkryjemy w sobie niewyobrażalną mentalną siłę, która zostanie z nami na zawsze albo przynajmniej na długo. Ta enigmatyczna metoda niemal zawsze polega na zrozumieniu czegoś, na uświadomieniu sobie jakiejś od dawna skrywanej i znanej tylko nielicznym sekretnej prawdy wszechświata. Inni twierdzą z kolei, że aby już na zawsze posiąść dar motywacji, potrzebujemy odbyć wzniosły i szlachetny akt inicjacji. Polega on na przekroczeniu własnych ograniczeń i wykazaniu się nadludzką odwagą, stąd częstym elementem szkoleń motywacyjnych jest chociażby chodzenie po rozżarzonych węglach i tym podobne zadania. Jednak prawda jest taka, że poza chwilową euforią i ekscytacją, wszystkie te opisane powyżej metody nie wzbudzą w nas żadnego efektu.
Motywacja bowiem jest czymś zgoła innym.
Motywacja to uczucie, które rodzi się dopiero w wyniku jakiegokolwiek działania. Jest więc ona jego skutkiem, a nie przyczyną. Motywacja karmi się sukcesem, nawet tym najmniejszym. Gdy widzimy, że poczyniliśmy choćby minimalny postęp w jakimkolwiek działaniu, gdy uświadamiamy sobie, że osiągnęliśmy choćby najmniejszy cel, wtedy właśnie odczuwamy motywację.
Jakie konstruktywne wnioski możemy zatem wyciągnąć z tego odkrycia? Przede wszystkim nie możemy nigdy więcej bezczynnie czekać, aż w naszym wnętrzu pojawi się ten upragniony stan motywującego uniesienia. To podstawowy błąd, który popełnia zdecydowana większość ludzi. Niby doskonale wiedzą, że nadszedł już najwyższy czas, aby podjąć konkretne działania w takiej czy innej kwestii, ale nie mają mentalnej siły, aby zacząć i wystartować z impetem. Dlatego czekają na ten jeden niezwykły dzień, na tę jedną inspirującą chwilę, gdy pojawi się wreszcie ta pożądana, uskrzydlająca motywacja, której będą towarzyszyły niezwykłe znaki na niebie i ziemi… Tyle tylko, że ten szczególny moment nigdy nie nadchodzi, prawda? Właśnie…
Dlatego jeśli chcemy uruchomić w sobie ciągle wzrastającą spiralę motywacji, musimy zacząć od działania. Jakiegokolwiek by ono nie było. Posłużmy się przykładem. Wyobraź sobie, że masz do posprzątania całe mieszkanie lub dom. Przytłacza Cię sama myśl o tym, ile godzin lub nawet dni to zapewne zajmie, więc motywacja do rozpoczęcia tego zadania jest zerowa. Wszystko jednak się zmieni, gdy powiesz sobie: „OK. Nie dam rady wykonać teraz tego zadania w całości, ale przynajmniej uprzątnę kilka papierów z biurka. Tylko tyle. Wykonam ten jeden, najmniejszy możliwy krok, który zajmie mi mniej niż 2 minuty, ale nie wolno mi się rozkręcać, nie wolno mi wejść w rytm sprzątania! Gdy zrobię tę jedną rzecz, natychmiast wrócę do stanu nicnierobienia.” I wtedy, po wykonaniu tego zadania, w Twoim umyśle stanie się coś doprawy niezwykłego. Pomimo jasnej instrukcji, którą sobie narzuciłeś (tylko kilka papierów!), z ogromną dozą prawdopodobieństwa pomyślisz: „Cóż, właściwie, mam ochotę pójść dalej… Tak, zdecydowanie czuję, że chcę posprzątać całe biurko, chociaż wcale się do tego nie zmuszałem…”
Rozumiesz? Tak właśnie działa motywacja. Osiągnąłeś sukces, bo wykonałeś zadanie, które przed sobą postawiłeś. Zamierzałeś uprzątnąć kilka papierów i zrobiłeś to. To nieważne, że była to mała rzecz. Istotne jest to, że Twój umysł zaklasyfikował to działanie jako sukces. Wyznaczyłeś sobie cel i osiągnąłeś go. „Świetnie!” – chwali Cię więc Twój umysł – „W nagrodę dostaniesz ode mnie trochę motywacji do dalszego działania, gdybyś chciał spróbować zrealizować odrobinę większy cel!” Sytuację tę świetnie obrazuje schemat, którym w swojej znakomitej książce posługuje się Haden:
Sukces – Motywacja – Większy sukces – Większa motywacja – Większy sukces = Stawanie się
Mechanizm ten zresztą doskonale zna, rozumie i stosuje każdy szkoleniowiec sportowy, chociażby trener bokserski. Jeśli pięściarz ma osiągnąć sukces, musi najpierw stanąć w ringu naprzeciw kiepskiego przeciwnika, którego z łatwością pokona. To z kolei sprawi, że zawodnik ten uwierzy w siebie i swoje możliwości. Będzie zmotywowany, aby ciężej trenować i pokonać odrobinę lepszego przeciwnika. To z kolei utwierdzi go w przekonaniu, że warto trenować jeszcze ciężej i dzięki temu wkrótce ponownie pokona odrobinę lepszego boksera. I ponownie będzie jeszcze bardziej wierzył w siebie oraz w sens bardziej wymagających treningów…
Zatem początkiem wszystkiego, całego tego motywacyjnego procesu, nie jest i nigdy nie będzie choćby nie wiadomo jak inspirująca chwila, wysłuchanie płomiennego, wzruszającego przemówienia lub żaden wymyślny trick szkoleniowy, lecz najzwyklejszy, mały, skromny, banalny sukces…
It is appropriate time to make some plans for the longer term and it’s time to be happy.
I have read this submit and if I may I want to recommend you some attention-grabbing
things or advice. Maybe you could write subsequent articles referring to this article.
I want to learn even more issues approximately it!
Hello! Yes, I will write an article on a similar topic in the near future. Thank you for your comment!